Po premierze pierwszego sezonu "Jeszcze Nigdy" dość szybko okazało się, że to jedna z tych produkcji Netflixa, która całkowicie mija się fabularnie z własnym trailerem i tytuł zapowiadający się na młodzieżową i płytką wersję American Pie zaprezentował się ze swojej najlepszej, najbardziej refleksyjnej strony, tym samym zbierając grupę wiernych fanów. Historia młodej Devi należącej do grupy najzdolniejszych uczniów usiłującej zapracować na etykietkę cool umawiając się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole podbiła serca widzów w różnym wieku i nie jest to zasługa tylko i wyłącznie trójkąta miłosnego czy odwrócenia motywu enemies to lovers, a wielu ukrytych między wierszami przekazów: o radzeniu sobie z traumą, o coming outach, o łamaniu kulturowych czy religijnych zasad. Czy to jednak dobrze, że drugi sezon postanowił nieco zmienić osobowość postaci i poświęcić na ów romans jeszcze więcej czasu antenowego?
Zaznaczmy coś: patrząc na trailer "Jeszcze Nigdy..." Devi (Maitreyi Ramakrishnan) wydaje się być typową nastolatką, dla której największymi tragediami w życiu jest konkurent w walce o uczelnię i brak chłopaka u boku, którym mogłaby się chwalić przed koleżankami. Gdy jednak wejdziemy w fabułę trochę głębiej okazuje się, że w życiu dziewczyny dzieje się dużo ważniejszych i ciekawszych z punktu widzenia serialu wydarzeń. Zaczynając od tego, że Devi jest pochodzenia indyjskiego i odniesienia do tamtejszej kultury czy religii będą poruszane na każdym kroku, a na rasistowskie uwagi typu "nie rozróżniam dwóch Hindusek, wyglądają tak samo" także znajdzie się miejsce, na traumie związanej z utratą rodzica, żałobą i zaburzeniami somatycznymi, przez które dziewczyna straciła władzę w nogach kończąc. Co więcej, wszystkie toksyczne relacje czy negatywne działania są tu po kilku odcinkach piętnowane, a przynajmniej pokazuje się nam konieczność ponoszenia za nie konsekwencji. Czy to nadal brzmi jak młodzieżowe, wypełnione seksualnymi podtekstami American Pie? Nie znaczy to jednak, że takowych podtekstów zabraknie. Wielu widzów może poczuć zirytowanie zachowaniem Devi, bo w obliczu otaczających problemów wciąż jedynym według niej tematem do omówienia na terapii u psychologa są hipotetyczne randki i odpowiednia na tę okazję bielizna. W tym wypadku widz powinien jednak zauważyć, że "Jeszcze Nigdy" jest produkcją przeznaczoną dla młodzieży, a sama 15-letnia główna bohaterka, jak niemal każdy jej rówieśnik, ma w głowie nieco inne cele i priorytety niż dorosły odbiorca serialu. Wydaje się więc, że to ten wiek, gdy wybór między dwoma chłopcami wydaje się najważniejszą decyzją w życiu, taką, kiedy można zacząć robić wykresy w Excelu, a bilans zysków i strat doprowadza do prostego wniosku, iż najlepiej, w ramach testów, umawiać się z tą dwójką jednocześnie. A jeśli o to chodzi...
Drugi sezon "Jeszcze Nigdy" co prawda wprowadził kilka nowych wątków i postaci, jednak jeszcze większy nacisk położył na kwestie romansu i trójkąta miłosnego. Wiele osób wspominało, że o ile w pierwszym sezonie kibicowali Benowi (Jaren Lewison) będącemu teoretycznie największym konkurentem Devi (więc miał to być wątek enemies to lovers), którego zachowania po własnym solowym odcinku nabrały nowego znaczenia (anegdotka: dopiero ten odcinek sprawił, że wciągnęłam się w serial. A koleś ma totalny vibe Justina z Czarodziejów z Waverly Place), tak w kontynuacji dopingowali pomponami szkolnemu Casanovie, Paxtonowi (Darren Barnet). Czy to zasługa jakiegoś wielkiego plot twistu, który otworzył nam oczy i wpłynął na zmianę decyzji widzów? Niezupełnie. Wygląda na to, że decyzję zmienili twórcy.
ZOBACZ TAKŻE: Serial Heartstopper i książkowe easter eggi
O ile początkowo wątek miłosny zapowiadał się na dość schematyczne przejście od nienawiści do miłości udowadniając, że Devi nie widzi prawdziwego wybranka swojego serca siedzącego tuż obok, a życie Bena nie jest tak piękne, jak się wydawało i za jego docinkami stoi coś więcej, natomiast Paxton jest tylko niezbyt inteligentnym, ale ładnym sportowcem, tak w kontynuacji zdecydowano, że i ten drugi powinien pokazać swój trudny i smutny żywot w odcinku solo, jednocześnie robiąc dupka z tego pana, którego już zdążyliśmy poznać i polubić. A przypominam, że Paxtona już nieraz pokazano nam w niezbyt pozytywnym świetle. Oczywiście, można to potraktować jako złamanie oklepanego schematu, a ciągłe zmiany decyzji dziewczyny wziąć za nastoletnie zauroczenie kupą mięśni, którym jest w stanie wszystko wybaczyć i które przysłaniają jej świat i logiczne rozumowanie. Wybór głównej bohaterki czy nawet zepchnięcie Bena na dalszy plan nie byłoby tak złe, gdyby nie to, że zmiana decyzji zarówno jej jak i dopingujących widzów nie wiąże się z naturalnym biegiem rzeczy czy z niezwykłym plot twistem, a z nagłą zmianą charakterystyki poszczególnych postaci. Ben, z zainteresowanego nauką grzecznego chłopca z dobrego domu, stał się nagle duszą towarzystwa podrywającą nowe uczennice, niemającą żadnych problemów w kontaktach z innymi, na co wskazywał sezon pierwszy. Nie wspominając o Paxtonie – bo tu już całkowicie nie wiadomo, czy można oddać serce komuś, kto bez problemu zgadza się układ friends with benefits, po czym poznajemy smutną historię o jego przeszłości i wrażliwości i mamy mieć złamane serduszko, gdy chłopak dowiaduje się o kłamstwach Devi, a potem ponownie widzimy scenę, gdy przychodzi do niej tylko na potajemne schadzki bez zobowiązań. O samej Devi nie wspominając, bo jej autodestrukcyjne zachowanie i ciągłe zmiany sposobu myślenia zasługują na odrębny materiał.
W skrócie: o ile pierwszy sezon stworzył nam naprawdę fantastyczną historię, podobnie jak drugi, tak łącząc je razem, oglądając jeden za drugim, dostrzeżemy kilka zgrzytów czy nagłych zmian w osobowościach bohaterów wyjaśnionych jedynie faktem, że fabułę trzeba popchnąć dalej, by serial wciąż był dobry. I "Jeszcze Nigdy" dobre jest, o ile nie próbujemy za bardzo zajrzeć w psychikę poszczególnych postaci. Jednak bez tak dogłębnej analizy (co, przyznam się, zdarza mi się czynić, ale będąc Wybredną Marudą daję sobie do tego prawo) otrzymujemy naprawdę dobry serial młodzieżowy o wszelkich odcieniach dorastania, przyjaźni i relacji rodzinnych i konsekwencjach naszych działań – nawet, jeśli stały za nimi dobre pobudki.
Wybredna Maruda daje okejkę aprobaty i wyczekuje sezonu trzeciego.
Zaobserwuj Wybredną Marudę, by niczego nie przegapić!
Zaobserwuj!