Co musi mieć w sobie książka, by Was wzruszyć? Tragiczne wypadki? Ofiary i pożegnania? A może wystarczy ludzka psychika pełna wątpliwości, wyrzutów sumienia, traum i wspomnień o źle podjętych decyzjach, przez które ktoś nam bliski już nigdy nie będzie szczęśliwy? A jeżeli istnieje powieść, która W JEDNEJ CHWILI zasypuje nas tymi wszystkimi elementami?
Zima. Urocza wycieczka w góry kamperem pełnym rodziny, przyjaciół i obcych ludzi, którym chciano pomóc z podwózką. Poślizg. I w jednej chwili wszystko się zmienia. Szesnastoletnia Finn, pełna optymizmu nastolatka marząca o zbliżającym się balu i pierwszym pocałunku z chłopakiem ginie na oczach reszty uczestników wyprawy. Wszyscy panikują. Nie wiedzą, czy próbować ratować dziewczynę, czy walczyć o swoje wciąż zagrożone życie; czy w pierwszej kolejności zadbać o dorosłych czy o dzieci. O członków swojej rodziny czy o córkę sąsiadów, którą obiecali się opiekować. O tego, kto jest nieprzytomny, o tego, który krzyczy o pomoc czy o niepełnosprawnego chłopca, który nie do końca rozumie sytuację i nie daje sobie pomóc. Kto w tej całej tragedii jest najważniejszy? I czy za tydzień, miesiąc, rok nie będziemy żałować decyzji, jaką podjęliśmy w tym momencie?
Powstrzymywałam łzy czytając tę książkę. Książkę, która na pierwszy rzut oka wydawała się ckliwą młodzieżówką jakich wiele, a finalnie okazała się być trudnym i głębokim dramatem rodzinnym skierowanym do osób w każdym wieku. Książkę, która powstała dlatego, że autorka po latach spojrzała na swoją przeszłość i odkryła, jak bardzo zmienił się jej sposób patrzenia na świat, jak inaczej zachowałaby się w momencie zagrożenia życia teraz, gdy jest żoną i matką, czego jako nastolatka nie mogła zrozumieć. Książkę, która uświadamia nam, co dla człowieka jest najważniejsze w tragicznych chwilach: własne życie? Życie bliskich? Czy bylibyśmy w stanie poświęcić się dla dobra drugiej osoby? Czy bylibyśmy w stanie poświęcić życie kogoś po to, by samemu przeżyć? Jak radzilibyśmy sobie z konsekwencjami naszych decyzji, z wyrzutami sumienia? I czy powinniśmy robić wyrzuty samemu sobie?
W jednej chwili może kojarzyć się nam z Nostalgią Anioła, Zawsze przy mnie stój czy Zostań, jeśli kochasz. Ta powieść nie skupia się jednak stricte na życiu naszej głównej bohaterki – jako dusza zawieszona między ziemią a niebem staje się ona naszym narratorem z perspektywy "mucha na ścianie", świadkiem i obserwatorem wszystkich wydarzeń, których nie byłaby świadoma będąc na miejscu tragedii ciałem. Dziewczyna nie koncentruje akcji na sobie i swoich przemyśleniach, tylko pokazuje nam pozostałych: jak próbują wyjść z katastrofy, jak po kryjomu starają się zwiększyć szansę przeżycia drugiej osoby, jak chcą poświęcić siebie, by mógł przeżyć ktoś inny lub jak dla własnego bezpieczeństwa decydują się poświęcić życie kogoś i przez resztę życia męczą się z wyrzutami sumienia. To też nie tylko historia samego wypadku, ale tego, co dzieje się po nim: jak żyć z traumą, jak żyć z urazami zewnętrznymi, jak żyć z nieczystym sumieniem. Co ważne, Finn między wierszami podsuwa czytelnikowi wiele mądrych słów, które powinniśmy wziąć do siebie. Wspomina o tym, że nie należy oceniać drugiej osoby, jeżeli ta zachowuje się inaczej, niż my – być może ma inne powody, motywacje czy traumy, które nie pozwalają jej na oczekiwane działanie. Być może żałobę przeżywa na inny sposób, być może zakłada przed nami maskę. Być może ma w życiu inne cele, których my nie dostrzegamy, tak jak nie widziała ich sama Suzanne Redfearn jako nastolatka, a dostrzegła jako żona i matka.
Moją opinię o W jednej chwili chciałabym podsumować cytatem z posłowia, który najlepiej określa zarówno fabułę powieści, nacisk położony na jej konkretne elementy, jak i sam styl, którym posługuje się autorka. "Ta książka jest o katastrofie, ale prawdziwa historia rozgrywa się tak naprawdę po niej, po zbrodni, kiedy ludziom zaczynają doskwierać konsekwencje decyzji, które podjęli. Zawsze mi się wydawało, że wyrzuty sumienia to najgorsze, z czym przychodzi nam żyć, ale żeby je odczuwać, trzeba to sumienie w ogóle mieć – interesujący paradoks, który sprawia, że najgorsi z nas cierpią najmniej".
ZOBACZ TAKŻE WERSJĘ VIDEO
Zaobserwuj!