Każde popkulturowe stworzenie ma zazwyczaj to do siebie, że nie zadowoli się jednym źródłem kultury. Książki, filmy, seriale. Teatr i musicale. Nagle okazuje się, że to wciąż za mało! I niespodziewanie w nasze spragnione nowości łapki trafiają... gry planszowe i karciane. Kiedyś kojarzone głównie z prezentami dla młodszego rodzeństwa, teraz zajmujące półki dorosłych, poważnych panów pracujących w korpo. Bo niczego nie da się porównać do tego dreszczyku emocji i nutki rywalizacji, które towarzyszą nam podczas rzucania kostką w towarzystwie najlepszych przyjaciół.
Przyznam, że nie jestem wielkim znawcą gier planszowych i nie śledzę tej strony rynku wydawniczego. Jednocześnie dość szybko się nudzę i chyba łatwiej byłoby mi wpaść do znajomych zagrać w jakąś nową planszówkę, niż ją kupić i po tygodniu codziennych sesji mieć jej już dość. A jednocześnie – jednak co moje, to moje. I jest wtedy więcej czasu na szczegółowe przeczytanie instrukcji i opracowanie strategii :) No dobra, nie oszukujmy się – chciałabym kupić wszystkie gry planszowe, które widzę w sklepach, ale nie mam na nie ani miejsca, ani pieniędzy i najzwyczajniej w świecie szukam wymówki!
Postanowiłam więc pokazać Wam dzisiaj 5 gier planszowych i karcianych, które od jakiegoś czasu przebywają w moim mieszkanku i mniej więcej raz w miesiącu wyciągam je z regału, by zagrać z najbliższymi. Są to gry, które naprawdę lubię, w zależności od nastroju oraz ilości wolnego czasu mogę sięgnąć po jedną z nich i miło spędzić czas. Być może również się nimi zainteresujcie lub podrzucicie mi inne tytuły, które mogą mi się spodobać.
Całkiem przypadkowo uporządkowałam je od, moim zdaniem, najsłabszej, do najciekawszej.
SuperFarmer
Po ten tytuł sięgam coraz rzadziej. Gra skierowana również do młodszych członków naszej rodziny, chociaż konieczne będzie posiadanie umiejętności wykonywania prostych działań matematycznych. W SuperFarmerze wcielamy się w rolę tytułowego farmera, którego zadaniem jest hodowanie zwierząt i ich ochrona przed wilkami. Kupujemy kolejne zwierzęta, rozmnażamy je i wymieniamy na cenniejsze. Gra jednak odbywa się bez większej współpracy między graczami i w zasadzie nie mamy wpływu na przebieg gry (jedynie decydujemy, kiedy wymienimy króliki na owcę), natomiast dużo zależy od kostek: jeden rzut może pozbawić nas wszystkich zwierząt, jeżeli nie udało nam się zaopatrzyć w psy obronne. Ogólnie mówiąc, dość często ta gra po prostu mnie irytowała.
Hollywood
Gra, w którą zainwestowałam ze względu na moje zamiłowanie do filmografii. Co prawda nie okazała się tak dobra, jak myślałam, ale miło spędzam czas tworząc kolejne produkcje filmowe. W Hollywood naszym zadaniem w rozgrywce jest takie grupowanie trzymanych w ręku kart, by stworzyć z nich jak najbardziej dochodowe produkcje filmowe. O kolejnych członków ekipy licytujemy się z pozostałymi graczami, starając się kupić tych aktorów czy reżyserów, którzy pasują do tworzonego przez nas gatunku i mogą przynieść szansę na statuetkę. Tu również brakuje mi nieco interakcji między graczami, bo nawet licytacje odbywają się "po kryjomu", ale da się przeżyć. Jednak gra dobra do rozegrania raz na jakiś czas, bo dość szybko po prostu się nudzi.
Tajemnicze Domostwo
Tajemnicze Domostwo okazało się grą dość zbliżoną do popularnego Dixit, chociaż ubarwioną nutką kryminalną. Jeden z graczy wciela się w rolę ducha, który będzie próbował przedstawić pozostałym uczestnikom mroczną historię zamordowanego właściciela domostwa. Nie może jednak powiedzieć ani słowa! Zrobi to posługując się jedynie kolorowymi obrazkami, które w jakimś stopniu kojarzą mu się z wylosowanymi wcześniej miejscem zbrodni, przedmiotem będącym dowodem i ściganą osobą. Brzmi banalnie, jednak rysunki są na tyle odległe od poszukiwanych elementów kryminalnych, że często wyobraźnia musi popędzić w nieznane sobie wcześniej zakamarki naszego umysłu, by znaleźć między nimi podobieństwo! Dużo też zależy od osób, z którymi gramy: jedni będą tworzyć powiązania a'la historie powstania przedmiotu, inni będą doszukiwać się podobieństwa kolorystycznego. Końcowe wyjaśnianie "dlaczego pistolet skojarzył mi się ze słońcem" bywa większą zabawą, niż sama rozgrywka.
Cluedo
Klasyka sama w sobie, o której słyszeli chyba wszyscy. Gra Cluedo oparta jest na podobnym założeniu, co Tajemnicze Domostwo: naszym zadaniem jest odgadnąć, kto zabił, w którym miejscu i jakiego przedmiotu do tego użył. Tym razem jednak mamy do dyspozycji planszę, po której przechodzimy do poszczególnych pomieszczeń, a trzy poszukiwane przez nas elementy są wylosowane i ukryte przed wszystkimi graczami w kopercie. To perełka idealna dla fanów zagadek logicznych, kombinowania, analizowania i Sherlocka Holmesa. Podczas rozgrywki bowiem stopniowo dowiadujemy się, jakie karty mają pozostali gracze – a tym samym, których na pewno nie ma ukrytych w kopercie. Trzeba więc przemyśleć, którą kartę lepiej pokazać konkurentowi oraz w jaki sposób notować wszystkie zdobyte informacje, by, drogą od nitki do kłębka, eliminować poszczególne tropy i rozwikłać tajemnicę.
Kolejka
Gra, w którą początkowo chcieli zagrać moi rodzice, a ja, nie znając czasów PRLu, nie czułam takiej ekscytacji. Jak się jednak szybko okazało – w Kolejce przepadłam na maxa. Trochę w tym strategii i myślenia, bo trzeba przeanalizować, w której kolejce ustawić się najpierw, skoro potrzebny nam zarówno chleb, czekolada, a i żelazko dobrze byłoby zgarnąć. Co gorsza, nie w każdym sklepie będzie przecież dostawa i może okazać się, że przez większą część rozgrywki stoimy i nie możemy nic kupić. Ale, ale! Takie czasy, że trzeba kombinować i posługiwać się bonusowymi kartami, które pozwolą nam wejść do sklepu przed jego otwarciem, dostać produkt "spod lady", pożyczyć dziecko sąsiadki, żeby ustąpiono nam miejsca w kolejce, albo, ewentualnie, możemy podłożyć świnię innym graczom, czasowo zamykając ich sklep. Dużo przy tym zabawy, wzajemnego dogryzania i wspomnień.
W jakie gry planszowe i karciane Wy ostatnio namiętnie grywacie?
Zaobserwuj!